Inaczej sie tego nie da nazwac jak "wymęczeniem".
Prułam chyba ze trzy razy,rzuciłam go w kat na dwa tygodnie i wykorzytawszy potem dobrą passę skonczyłam go biegusiem i dzisiaj wysłałam do Krzysi coby mnie nie denerwował.
Szukając przyczyny nie wiem czy to była wina kanwy 18, na której wyszywam sporadycznie bo meczy mi się przy niej wzrok,czy tez zwyczajnie upał tak daje mi się we znaki.
A oto stanik "Libra" na kanwie Bebezet
Ale efekt tego wart :)
OdpowiedzUsuńA mnie się waga wyszywała rewelacyjnie. Zdecydowanie więcej namęczyłam się przy kolejnym - zebry :-/
OdpowiedzUsuńWcale tego "wymęczenia" nie widać, wyszło cudnie :)
OdpowiedzUsuńjest ok!
OdpowiedzUsuńTo upał sprawia, że koncentracja maleje. Hafcik wyszedł super i żadnego "wymęczenia" tam nie widać:)
OdpowiedzUsuńGrunt, że się zawzięłaś i dokończyłaś :)
OdpowiedzUsuńMoże i wymęczone ale warto było :) Naprawdę! Przy okazji zapraszam: http://irbisek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńObejrzałam wszystkie Pani hafty krzyżykowe - sama od niedawna wyszywam. Imprezowy kotek jest super, chętnie bym taki wyszyła, tylko nie wiem, skąd wziąć wzorek do wyszycia. Zapraszam na mój blog: jadzia-szydelkomania.blog.onet.pl. Za kilka dni pokażę swoje nowo wyszyte "dziełka" - aktualnie dwa są u ramiarza, a kolejne dwa na ukończeniu. Pozdrawiam. Jadzia
OdpowiedzUsuń